maly turnieje
NOCNA WITNICA
Z soboty na niedzielę (5/6 lipca 2014r.) odbył się Turniej Nocny Oldbojów o Puchar Prezesa OLDBOY Witnica. Z racji dobrych kontaktów, utrzymujących się już kika lat, zostaliśmy na niego zaproszeni, po raz... zapomniałem który.
W turnieju zagrało 7 ekip, bo Sulęcin nie dojechał i zapomniał o tym organizatora poinformować. Cóż, nie takie wpadki już zawody oldbojów widziały, i nie takie rzeczy zostawały rozwiązywane. Po szybkiej naradzie na najwyższym szczeblu ustalono, że zagramy systemem "każdy z każdym" i będzie jak najbardziej sprawiedliwie.
Tuż po rozpoczęcieu gier, nad boiskiem zawisły (czy zawisnęły?) czarne chmury i lunął deszcz. Nikt jednak nie narzekał, bo po całodniowym upale, letnia burza przyjęta została owacją na stojąco.
W pierwszym naszym meczu, rewanż za ubiegłotygodniowy turniej w Krzeszycach, wzięła na nas drużyna gospodarzy. Tym razem nie potrafiliśmy wymanewrować obrońców i dokładnie strzelić w ich bramkę, a na dodatek, Topek skapitulował po atomowym uderzeniu Jacka Makary, gdzie piłka dostała poślizgu, i żeby było jeszcze ciekawiej, odbiła się od słupka. No cóż, w przyrodzie musi zachodzić równowaga. Raz my, innym razem oni.
Drugi mecz zagraliśmy z JANAX-em ze Skwierzyny. To też zespół, z którym ostatnio spotykamy się dość często. Na hali zawsze ich goniliśmy kilkoma bramkami, ale trawa to nie to samo. Zielona, mokra i pachnąca świeżością murawa, sprzyjała nam, ale i nie przeszkadzała przeciwnikom. To że nie przegraliśmy tego meczu, zawdzięczać możemy wyszkoleniu technicznemu zawodników ze Skwierzyny. Kilkakrotnie zawodnicy, grający w białych koszulkach, pomylili się w ataku i albo źle podawali w kontrach, albo nie trafiali do pustej bramki. Za to my, przeprowadzaliśmy filmowe akcje, które kończyły się w rękach bramkarza. Tak czy siak, obu drużynom udało się strzelić po jednej bramce.
Na trzeci nasz mecz przyjechało Pogotowie. Tylko, że nam nic nie dolegało (jeszcze nie). Okazało się, że są to nasi przeciwnicy. W związku z tym, że wciąż byli na dyżurze, rozprawiliśmy się z nimi, jak trzeba. Pyk, pyk, pyk i mogli jechać z powrotem na sygnale. Pięć goli to najniższy wymiar kary.
Krzeszyce! Deju-vu? Niemożliwe, przecież na tamtym turnieju nasza ekipa grała w innym składzie. W tym meczu graliśmy jeszcze z polotem i nic nie wskazywało na to, byśmy ten mecz mogli przegrać. Gdy tylko traciliśmy piłkę, krzeszyczanie(???) próbowali zaskoczyć Topka strzałami z każdej pozycji. On, opierając się o słupek, nic sobie z takiego zagrożenia nie robił. Rozmawiał z kibicami albo zerkał na wystawiony telebim, na którym rozgrywany był mecz pomiędzy Holandią i Kostaryką o wejście do półfinału Mistrzostw Świata Brasil 2014, bo oni i tak w bramkę nie trafiali (tzn. ci krzeszyczanie). Aha! Nie przegraliśmy meczu. Ba, nawet go wygraliśmy, bo zdobyliśmy 3 gole.
Przedostatni mecz i zaczęły się kłopoty. Kastan zerwał "dwójkę", a po interwencji Pogotowia okazało się, że ją tylko naciągnął. Świder z kolei miał już dość biegania, bo łapały go skurcze i mozna powiedzieć, że zespół się zaczął sypać. W każdym zespole, jak nie idzie, lider podnosi morale i nawołuje do wykrzesania ostatnich pokładów sił. I w naszej drużynie wskzresicielem okazał się Bobik. To on odebrał w obronie piłkę, pognał z nią do przodu, następnie klepnął z Piotrkiem, za chwilę ze stojącym Świderkiem, a na koniec wrzucił do wychodzącego w górę Kastana, który strzałem głową zakończył akcję. To dodało nam sił i po chwili podwyższyliśmy prowadzenie. Nie muszę chyba nikomu mówić, kto był motorem całej akcji, zwieńczonej zdobyciem kolejnego gola. Dzięki Bobikowi pokonaliśmy Kostrzyn.
Aby zająć miejsce na podium, nie mogliśmy meczu z Borkiem przegrać. I udało się to nam, ale tylko przez 2 minuty. Grając cały turniej bez zmienników, gdzie średnia wieku wyniosła ponad 41 lat, nie wytrzymaliśmy trudów zawodów i w ostatnim meczu graliśmy chodzonego. Blask gwiazd gasł z minuty na minutę, a Borki nas punktowali jak myśliwy kaczki. W efekcie tej porażki wylądowaliśmy na miejscu trzecim. Zwyciężyła ekipa Witnicy, a drugie miejsce zajęli panowie z Borka.
Tym razem nie wyróżniono w naszej drużynie żadnego zawodnika, ale wielkie słowa uznania należą się wszystkim oldBOYS-om. A w rolach głównych wystąpili: Roman Toporek, Piotr Didyk, Robert Rommel, Przemysław Łowiecki, Dariusz Olechno, Tomasz Świder i Marcin Dobras.
 
Witnica – oldBOYS 1:0
oldBOYS – Skwierzyna 1:1 (Oleś)
Pogotowie – oldBOYS 0:5 (Oleś 2, Kastan 2, Świder 1)
oldBOYS – Krzeszyce 3:0 (Kastan 2, Świder 1)
oldBOYS – Kostrzyn 2:0 (Kastan 1, Świder 1)
Borek – oldBOYS 5:1 (Kastan)