maly info
OLDBOYS I PRZYJACIELE DLA WOŚP
Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy to hasło, ktorego nikomu nie trzeba tłumaczyć. I w ramach tegorocznej akcji pod hasłem: Chcemy wygrać z sepsą! zagraliśmy dla WOŚP. W szkole podstawowej nr 2 rozegraliśmy bardzo nietypowy mecz.
Ale od początku. W bardzo zagmatwanych i niewyjaśnionych okolicznościach zostaliśmy wkręceni w granie z orkiestrą. To jednak nas nie zniechęciło, bo każdy z nas z osobna, też co roku gra z Jurkiem Owsiakiem. Tym razem zagraliśmy jako Stowarzyszenie Piłkarskie oldBOYS Słubice. I wyszło bardzo fajnie.
Gdy dotarliśmy na halę, okazało się, że jest nas tylko dwóch: Oleś i Sokół. Drużyna przeciwna była w komplecie. Czekaliśmy na pozostałych. Czekaliśmy, czekaliśmy i się doczekaliśmy. Tuż przed godziną 15:00 skompletowaliśmy drużynę oldBOYS i Przyjaciele. Pierwszym naszym pomocnikiem została Malwina, dziewczyna ze sztabu WOŚP, która ubrana w sportowe ciuchy była gotowa do rywalizacji. Gdy zauważyliśmy, że na boisku piłkę kopie dwóch chłopców, Oleś podszedł do nich i zapytał czy nie zechcieliby zagrać w drużynie oldBOYS. Jeden z nich nie widział przeciwskazań i z błyskiem w oku się zgodził, a nad drugim trzeba było trochę popracować. Ostatecznie i Alan, i Adaś dołączyli do drużyny. Ci co na halę przyszli wcześniej mieli szansę zagrać w naszej drużynie. Szczęście uśmiechnęło się do pana, który siedział na trybunach i patrzył w smartfona. Jego zagadnął Sokół i już po chwili "pan Smartfon" biegał wzdłuż linii i się rozgrzewał. Zabraliśmy też do nas jednego z drużyny przeciwnej, ubraliśmy specjalnie przygotowane na tę okazję stroje i mogliśmy rozpocząć spotkanie. Gdy mecz się rozpoczął na hali pojawił się pochodzący z Egiptu Mistrz Polski w palanta, niejaki George. Wystarczyło jedno słowo Sokoła i George już był na boisku. A że dobrze łapie piłki jedną ręką, stanął na bramce. Mecz był bardzo widowiskowy i... śmieszny. Drużyna w białych koszulkach, choć była lepiej wyszkolona taktycznie i technicznie nie miała łatwo. Ich problemy zaczynały się już pod swoją bramką, gdzie do zawodnika z piłką od razu dochodziło dwoje lub troje naszych, głównie Malwina z chłopcami. Mimo takiego ostrego pressingu, przeciwnikowi udawało się dochodzić do sytuacji strzeleckich i w kierunku naszego bramkarza oddali kilka strzałów. Niestety, dwa z nich go minęły i do przerwy przegrywaliśmy 0:2. W przerwie doszło do nietypowych rotacji w składzie i szybkich transferów pomiędzy obiemia drużynami. Kibice na trybunach siedzieli trochę zdezorientowani. Zmiany w składach, wkrótce po rozpoczęciu drugiej połowy meczu, przyniosły efekt. Najpierw w zamieszaniu pod bramką, przy którym na 1 metrze kwadratowym kotłowało się siedmioro zawodników, stopę nastawiła Malwina i piłka wpadła do bramki. Po chwili akcję meczu przeprowadzili prawdziwi oldBOYS-i i po podaniu Olesia, Sokół wyrównał. Przeciwnik nie pozostawał dłużny i wciąż atakował, ale pozostawiony ich bramkarz w naszej bramce nie dał się zaskoczyć i wszystko bronił. Za to u nas zawodziło ostatnie podanie. Idealnie wystawiali się i Adaś, i Malwina, ale Sokół nienajlepiej im podawał. W ostatniej akcji meczu pokazał się "Smartfon" i rozbił atak sunących na naszą bramkę aż trzech zawodników. Koniec meczu, a remis oznaczał wykonywanie rzutów karnych. I tu bohaterem, a właściwie wodzirejem był Sokół. Przy strzelaniu karnych przez najmłodszych, założył bramkarzowi czapkę na oczy. Zarówno Alan, jak i Adaś pokonali bramkarza. Potem strzelała Malwina, a Sokół, by wyrównać szansę postawił piłkę 5 metrów od bramkarza, który już bronił bez czapki. I ona też go pokonała. Później strzelali wszyscy zawodnicy, a nawet kibice i nikt nie wie, jakim wynikiem rzuty karne się zakończyły. Wynik jednak nie był dziś ważny, bo w WOŚP nie jest najważniejszy wynik meczu tylko wynik końcowy całej akcji. I aby osobom chorującym na sepsę było lżej, wrzuciliśmy kilka banknotów do orkiestrowej puszki.
Dziękujemy wszystkim zawodnikom, kibicom i darczyńcom za udział w meczu, za doping i za wrzutki do puszek WOŚP.