maly turnieje
W LUBNIEWICACH NA RAZ DWA TRZY
To już osiemnasty turniej oldbojów zorganizowany przez władze Lubniewic. Jeszcze 2 lata i, jak zapowiadają organizatorzy, zaprezentują imprezę lepszą niż wręczanie filmowych Oscarów, przyznawanie muzycznych Fryderyków i bal sportowca razem wziętych. To jednak przyszłość.
A tymczasem, w zwykłych okolicznościach zimowej przyrody, rozegraliśmy turniej w siedmiodrużynowym składzie. Wśród oldBOYS-ów tym razem znaleźli się: Pałka, Cinek, Dafi, Górek, Kokol, Stawik, Oleś i Kastan. Jak nam poszło? Nie jest łatwo odpowiedzieć na to pytanie, bo wygraliśmy, przegraliśmy i zremisowaliśmy. Bramki strzeliliśmy i straciliśmy. Podawaliśmy dokładnie oraz niedokładnie. I nawet się nie kłóciliśmy, no może raz. Więc chyba w normie.
Już w pierwszym meczu pokazaliśmy nasz tradycyjny brak zgrania, super niedokładność i panikę w obronie. Ten styl jednak tak zakręcił ekipę naszego kolegi Piodi-ego, że nie tylko oni, ale też i my byliśmy zaskoczeni strzeleniem przez Pałkę gola, tym bardziej, że nie z wolnego. My dalej graliśmy swoje, a Sulęcin powoli poznawał naszą taktykę. Po chwili już był remis, bo Kokol – tradycyjnie w Lubniewicach grający na bramce – delikatnie się spóźnił z interwencją. Potem znów wyszliśmy na prowadzenie. Oleś, podcinany w polu karnym, nie miał wyjścia i przewrócił się na twardy parkiet, a Kastan z 9 metrów zmieścił piłkę pod poprzeczką. Niestety, nie dowieźliśmy prowadzenia do końca, bo chłopaki z Sulęcina II wykorzystali przewagę zawodnika i wyrównali.
W drugim meczu popełniliśmy falstart. Czekaliśmy na rozwój wydarzeń i doczekaliśmy się (znowu) prowadzenia. Później mieliśmy jeszcze kilka sytuacji, ale bramkarz Sulęcina Pierwszego już nie dał się zaskoczyć. Rzuty wolne, wykonywane w tym meczu przez Pałkę nie były dobre. Kwestią czasu było popełnienie przez nas błędu i stracenie prowadzenia. Nie potrafiliśmy przeczekać naporu przeciwnika i w końcu dostaliśmy bramkę. Gdy już liczyliśmy na punkt, Górek sfaulował przed polem karnym wychodzącego na czystą pozycję zawodnika, a po rozegraniu przez nich sprytnie rzutu wolnego, dostaliśmy bramkę nr 2. Za chwilę syrena oznajmiła koniec meczu i było po punkcie.
Szczęścia nie mieliśmy też w kolejnym meczu. Zespół Warty Gorzów to jeden z faworytów turnieju, który ma bardzo liczebną ekipę i zawsze gra wypoczętymi zawodnikami. Dobrze się miał zacząć ten mecz dla nas, ale Oleś nie opanował bezpańskiej piłki tuż przed bramkarzem i szansa na gola przepadła. Potem się cofnęliśmy i czekaliśmy na kontry. Nie wyszło. Warta gola strzeliła. Z karnego, bo Kokol zahaczył przeciwnika. Ale wyrównaliśmy. Kastan zagrał w swoim stylu. Dostał piłkę tyłem do bramki, odepchnął obrońcę, obrócił się i strzelił. Do końca się umiejętnie broniliśmy, aż „nadejszła” ostatnia sytuacja w meczu. I znowu Górek faulował w polu karnym, ale sędzia wyciągnął rzut za pole i pokazał mu czerwień. Zostały 2 sekundy i nic nie mogło się nam złego przytrafić, choć mieliśmy zawodnika mniej. Gorzowianie pokazali jak się powinno rozgrywać rzut wolny w 2 sekundy. Praktycznie mieliśmy pokrytych wszystkich zawodników Warty i oni wahali się z zagraniem do któregoś ze swoich. Więc zawołali bramkarza, a ten nabiegając, równo z syreną końcową trafił w bramkę. Gdyby Pałka wykorzystał chociaż jeden rzut wolny.
Mecz z Witnicą był jak zwykle szybki, zacięty ale przyjazny. I ponownie chcieliśmy grać z kontry. To jednak nam nie wychodzi, bo zawsze preferowaliśmy atak non stop. Ta taktyka nas zdradziła i już w 2 minucie przegrywaliśmy. Postanowiliśmy zagrać swoje i zaatakowaliśmy Browar na ich połowie. To się opłaciło, bo przy pressingu obrońca podał do Olesia, który kopnął piłkę do pustej bramki. Do pustej, bo Witnica grała z bramkarzem w polu, tworząc przewagę. Z nami to się im do końca nie udało i padł remis, chociaż Pałka próbował jeszcze dwukrotnie strzelać z wolnego.
W starciu z Drogominem, w bramce stanął Cinek, bo Kokol ucierpiał w meczu wcześniejszym. Teraz my mogliśmy zagrać z bramkarzem w polu. Bardzo trudny mecz to był, bo choć najstarsi na parkiecie panowie, to umiejętnie się ustawiali i taktycznie nam nie pozwalali na wiele. Dobrze, że w kontrach byli nieskuteczni. Jedyną akcję bramkową stworzył Oleś, który po podaniu od Stawika, kiwnął dwóch obrońców i przed bramkarzem podał do Kastana. Po chwili mógł podwyższyć Pałka, ale ze stałego fragmentu gry przeniósł piłkę nad poprzeczką. W tym meczu akcje były, jednak skuteczności już nie było.
Ostatni mecz, z Lubniewicami, dobrze rozpoczął Pałka. Po faulu na Dafim, ustawił piłkę przed polem karnym i oddał strzał w światło bramki. Był to celny strzał, jednak prosto w bramkarza. Toczyliśmy wyrównany mecz, a nawet można powiedzieć, że to my prowadziliśmy grę. Skończyło się dobre granie w 7 minucie, gdy Góral zdobył szóstego gola w turnieju. Za chwilę się odkryliśmy i dostaliśmy kolejne dwie bramy. Lubniewice też są zawsze uważane za faworyta turnieju, bo są młodzi, grają w lidze i rozumieją się bez słów. Mają tylko jedną drużynową wadę, ale nie zdradzimy jej na forum, bo może kiedyś uda nam się tę wiedzę wykorzystać.
Organizatorzy przygotowali ładne i zgrabne puchary oraz statuetki dla wyróżniających się zawodników. Najstarszym został Piotr Zieliński z Sulęcina I, królem strzelców Sebastian Górski z Lubniewic, a najlepszym bramkarzem Leszek Samelko z Witnicy. Kolejność końcowa przedstawia się tak: Sulęcin I, Lubniewice, Warta Gorzów, Witnica, oldBOYS Słubice, Sulęcin II, Drogomin.
Wyniki:
Sulęcin II – oldBOYS 2:2 (Pałka, Kastan)
Witnica – Drogomin 2:0
Lubniewice – Gorzów 3:1
Sulęcin I – oldBOYS 2:1 (Kastan)
Sulęcin II – Gorzów 1:2
Witnica – Lubniewice 0:1
Sulęcin I – Drogomin 4:1
oldBOYS – Gorzów 1:2 (Kastan)
Sulęcin II – Witnica 0:2
Sulęcin I – Gorzów 4:1
Drogomin – Lubniewice 0:3
oldBOYS – Witnica 1:1 (Oleś)
Sulęcin I – Lubniewice 3:0
Gorzów – Witnica 2:1
Drogomin – Sulęcin II 0:1
Sulęcin I – Witnica 0:0
Lubniewice – Sulęcin II 1:0
Drogomin – oldBOYS 0:1 (Kastan)
Sulęcin I – Sulęcin II 3:1
Lubniewice – oldBOYS 3:0
Gorzów – Drogomin 4:0