Takich batów już dawno nie dostaliśmy, a usprawiedliwieniem może być urlopowy skład, w jakim zagraliśmy. Nie mieliśmy bramkarza, a w polu pomogli nam koledzy z Kowalowa i przyjaciele oldBOYS-ów.
Początkowo nie było źle. Już w 4 minucie strzeliliśmy gola, a jego autorem był Artur Biały. Biegnąc od połowy boiska, czterokrotnie wygrywał przebitkę z obrońcami, a na koniec jeszcze wygrał z bramkarzem. Po kolejnych 4 minutach był już remis, a w minucie 15 już przegrywaliśmy. Słaba organizacja naszych obrońców oraz współpraca z bramkarzem (bardzo rezerwowym) i spryt napastników Perły, pozwoliły gościom zdobywać kolejne bramki. Zespół z Cybinki grał mądrze z tyłu, utrzymując się długo przy piłce, a w chwilach niebezpiecznych angażował nawet bramkarza, który grał na przedpolu jako ostatni stoper. Wciągając nas na swoją połowę, w środku tworzyła się luka i gdy wolni pomocnicy otrzymywali piłkę, mieli swobodę i rozgrywali atak lub uruchamiali prostopadłym podaniem napastników. Taktyka prosta i dość skuteczna. Na nas wystarczyła.
W naszych szeregach nie było człowieka, który zagrał dobrze. Bardzo dużo strat, podania do przeciwnika, jakaś panika i strach. Jednym słowem – tragedia. Pod koniec pierwszej połowy i na początku drugiej jeszcze się podnieśliśmy. Przeprowadziliśmy kilka ofensywnych akcji, które powinny zakończyć się zdobyciem gola. Udało się dopiero z rzutu karnego, który został podyktowany po zagraniu przez obrońcę piłki ręką. Później opadliśmy z sił (upał 38 stopni), a goście atakowali i nas punktowali. Końcówka meczu wyglądała jak karykatura futbolu. Nie mając sił, nie wracaliśmy na swoją połowę i w chwili odebrania piłki przez naszych obrońców i podaniu jej do przodu, przeważnie mieliśmy przewagę liczebną w ataku. Sześciu na trzech lub czterech też nie potrafiliśmy wykorzystywać, bo to nie był nasz dzień i już. Jedną z szans wykorzystał jeszcze młody Pałka i po kiwnięciu 3 obrońców strzelił gola. Zawodnicy z Cybinki w tym okresie gry już się bawili i zapomnieli trochę o obronie, a to może ich zgubić w lidze. Każdy chciał zdobyć bramkę więc szli do przodu, co dawało nam szansę w kontrataku. Cóż z tego, jak nie szło. Trudno. Nie możemy przecież zawsze wygrywać, jak się niektórym wydaje.